O stresie – Patrycja Pawłowska

Czy kiedykolwiek tak miałaś/łeś, że po przeżyciu poważnej sytuacji stresowej Twoje ciało zaczęło się trząść?
Tak samo z siebie, bez udziału umysłu w tym procesie?
Silny stres powoduje, że organizm wchodzi w stan ucieczki albo walki. Nasz organizm chce nas chronić i napina wszystkie mięśnie, aby być gotowym. Gdy mija zagrożenie/trauma, ciało powoli wraca do normy, do swojej własnej równowagi.

Drżenie pojawia się, kiedy nasz organizm chce uwolnić się z tych wszystkich napięć. W sytuacji, gdy uciekamy przed lwem i udaje nam się uciec, takie drżenie ciała nie wydaje się niczym dziwnym. Ale w życiu codziennym… Ile razy znajdujesz się w sytuacji stresowej i ile razy Twoje ciało nie dostaje od Ciebie sygnału, że już może powrócić do swojej normy?

Siostry Amelia i Emily Nagoski w swojej książce „Wypalenie. Jak wyrwać się z błędnego koła stresu” zwracają szczególną uwagę na doprowadzenie cyklu stresu do końca.
Na powrót do ciała i praw nim rządzących.

Wyobraźmy sobie, że żyjemy w plemieniu i wybraliśmy się na polowanie. Zostajemy sami a zza krzaków wyłania się nie kto inny jak lew. Nasze całe ciało napina się, serce zaczyna walić jak oszalałe, tak jak piszą siostry Nagoski zmniejsza się wrażliwość i na ból, wzmaga się czujność. Jesteśmy w tu i teraz. Mamy dwa wyjścia albo walczyć albo uciekać. Zakładam, że pierwszej opcji w starciu z lwem nie wybieramy. Zostaje nam ucieczka. Kiedy nam się to udaje i szczęśliwie wracamy do wioski nadal jesteśmy w spirali stresu. Żeby domknąć ten proces potrzebny nam ruch i tu z pomocą przychodzą nasi pobratymcy z wioski, którzy cieszą się skaczą i tańczą razem z nami. A w sytuacji kiedy spotykamy lwa i mamy przy sobie broń. Co wtedy się dzieje z naszym ciałem. Pozbyliśmy się śmiertelnego zagrożenia, ale nadal pozostajemy w środku reakcji stresowej. Powiedzenie sobie: „Spokojnie, już dobrze” itp. to za mało. Może wystarczyłoby dla naszej głowy, ale dla ciała już nie! Tu cykl musi się dokonać i nasze ciało musi dostać informacje, że już jest naprawdę dobrze.

Zastanawiasz się pewnie: „Co ja mogę, do stu piorunów, zrobić dla siebie w sytuacji stresowej?”

A sytuacji stresowych raczej nam nie brakuje. I nie mówię tu o ucieczce przed lwem lub pędzącym na nas motocyklu.
Sytuacje w pracy z wkurzającym współpracownikiem czy szefem. Stres w życiu z partnerem i kolejna kłótnia o to, kto wkłada naczynia do zmywarki. A rodzice… Ooo, tu się dzieje. Będąc mamą/tatą ile razy w ciągu dnia doświadczasz szybszego bicia serca, uczucia gorąca i ochoty wyrzucenia kogoś przez okno?

Dziś podpowiem Wam, wykorzystując potencjał cudnej książki sióstr Nagoski, co na pewno może nam pomóc.
Proste ćwiczenie: wstań, weź głęboki oddech, na maksa napnij wszystkie mięśnie i wytrzymaj tak 20 sekund… a na koniec strzepnij z siebie napięcie z długim głośnym wydechem.
Próbujcie.

Mam jeszcze kilka technik/sposobów, o których opowiem w kolejnym poście.

Patrycja Pawłowska